To czym jest odchudzanie? – zapytała w końcu Pani Kasia. Zmianą. - odrzekł dietetyk. Zmianą jedzenia? – drążyła dalej pacjentka. Nie, zmianą
większości aspektów życia. - odpowiedział specjalista. Zapada cisza. Pomimo
braku słów słychać było gromy myśli Pani Kasi: „Jak to? Żeby schudnąć stosuje
się dietę i już. Znana zasada MŻ! Trzeba ograniczyć jedzenie i będzie po
sprawie. Moja koleżanka schudła 20 kg po tym, jak przeszła na dietę. Też tak
chcę, w końcu to proste. Tym bardziej z dietetykiem, który ułoży mi plan,
będzie motywował i krzyczał, żeby przywrócić mnie do porządku. Po to tu chyba
przyszłam, prawda?! Co mi Pani wyjeżdża ze zmianą życia. Nie mam czasu. Ani
chęci!”
Po chwili ciszy padło pierwsze głośne zdanie: ,,Ja po prostu
chcę schudnąć do wesela przyjaciółki. Wiem, że na pewno coś źle robię. Pewnie
niewłaściwie łączę produkty lub piję za mało wody. Czasami mam też ochotę na
słodycze i przed okresem zjadam ich sporo. Wystarczy, że to zmienię.” „A czego
Pani oczekuje ode mnie jako dietetyka?”. „Ułożenia diety i pilnowania mnie.
Potrzebuję jakiegoś bata nad głową. Wie Pani, łatwiej jest, kiedy ktoś
kontroluje. Kiedy komuś trzeba się przyznać do podjadania i kiedy ktoś
krzyknie, żeby wziąć się do roboty.” Aha – myśli dietetyk. Więc to tak. Mam za
Panią zastanowić się co zjeść, mimo, że Pani świetnie rozpoznaje swoje błędy,
pilnować dzień i noc, być despotycznym strażnikiem, terroryzować i sprawiać, że
będzie się mnie Pani bać. Pani chce terroru, przymusu i kar! A nagrodą ma być
jeden wieczór w mniejszej sukience. Oj, mam wątpliwości czy gra warta będzie
świeczki. Szczególnie taka gra.
Dietetyk zebrał swoje myśli i zadał pytanie: „Załóżmy, że
tak właśnie będzie. Otrzyma Pani dietę, moją opiekę i częste spotkania. Co po
weselu?”. „Mam nadzieję, że będę się dalej jej trzymać. Że będę stosować zasady
jakich się nauczyłam. Zależy mi na schudnięciu i utrzymaniu sylwetki. Dlatego
przychodzę do dietetyka, żeby zrobić to profesjonalnie.” Dietetyk się zadumał:
„Po weselu nie będzie już motywacji i spotkań ją podtrzymujących. Motywacji,
którą będzie moja własna osoba. A raczej nie będzie już bata. Bo kto chciałby
trwać w terrorze? Od przymusu i kar każdy z nas ucieka jak najdalej może. Tak
będzie i tym razem. Zbyt często to widziałam…”.
Czym jest właściwa motywacja? To takie wewnętrzne poczucie,
że chcę tego i wiem, że niesie to ze sobą dużo istotnych dla mnie korzyści. Jest
mi to potrzebne i bez względu na wszystko po prostu pragnę to osiągnąć. Jest to
tylko moje, nie rodziny, znajomych. Nie nakazuje mi tego żaden trend. To po
prostu coś, co jest dla mnie ważne. I w zgodzie ze mną.
Wyobraź sobie, że pada śnieg. Jest mroźnie. Wieje wiatr.
Słyszysz jego świst między oknami. W telewizji spec od fitnessu zachęca: Sport
to zdrowie! Nie zwracaj uwagi na pogodę, po prostu wyjdź pobiegać! Co sobie
myślisz? idziesz pobiegać czy szukasz wymówek? Ej! W końcu to dla zdrowia! A
teraz inna sytuacja. Ta sama pogoda. Śnieżna zawierucha za oknami, w domu
błogie ciepło i gorąca herbata. Nagle słyszysz krzyk. Obok Twojego bloku Twój
ukochany się wywrócił, nie może się podnieść i wyje z bólu. Widzisz to. Co
robisz? Zostawisz go tak, bo pogoda Cię nie zachęca do wyjścia? Czy biegniesz w
czymkolwiek, żeby tylko szybciej znaleźć się przy nim? Prawdopodobnie nie
zastanawiasz się. Pragniesz mu pomóc. Setka sąsiadów dalej się gapi, nie
wychylając nosa z przytulnego mieszkania. Ty bez zastanowienia ruszyłaś do
biegu. Czujesz różnicę?
A teraz wróćmy do mniejszej o rozmiar sukienki i jej
przyszłej właścicielki. Jak oceniasz jej motywację? Czy wydaje Ci się
wystarczająca? Czy jest tą głęboką potrzebą, wypływającą z wnętrza, bez względu
na to, co myślą i mówią inni? Czy da Pani Kasi faktycznie to, czego jej
potrzeba? Czy potrzeba ciągłego kontrolowania przez inną osobę się jej
przysłuży? Czy tak wygląda prawdziwa motywacja do schudnięcia?
Co w takiej sytuacji zrobić – zapytasz. Ja widzę dwa
wyjścia. Jednym z nich jest dalsza rozmowa i poszukiwanie chociaż iskry
wewnętrznej motywacji. Tak, wewnętrznej, bo do tej pory pani Kasia kieruje się wszystkim
co na zewnątrz – chce wzbudzić zachwyt innych, potrzebuje, aby dietetyk ją
pilnował i upominał. To wszystko zadziała, ale na chwilę, dopóki będą
wewnętrzne czynniki.
Jest jedna z metod, która mówi o tym, że jeżeli szukasz prawdziwej motywacji zapytaj siebie minimum 5 razy: dlaczego jest to dla mnie ważne? Mniejsza sukienka – dlaczego jest dla mnie ważna? Chcę dobrze wyglądać – dlaczego jest to dla mnie ważne? Bo chcę się dobrze czuć – dlaczego jest to dla mnie ważne? Bo chcę być radosna i nie zwracać uwagi na to, że wystaje mi tu i tam, skupić się na rozmowach, ludziach, wydarzeniu – dlaczego jest to dla mnie ważne? Zawsze marzyłam o byciu szczęśliwą osobą, otoczoną życzliwymi ludźmi; w gruncie rzeczy kocham życie i chcę się nim cieszyć ile mogę – dlaczego jest to dla mnie ważne? W dzieciństwie widziałam, jak moim bliscy tracili czas na kłótnie i często chodzili smutni. Ja postanowiłam żyć inaczej. Pełniej, radośniej, rozwiązując problemy przez rozmowę, nie kłótnie i głównie ciesząc się chwilą. To już coś, nie sądzisz? Zupełnie inny wymiar! Jesteśmy w środku! Wśród własnych wartości!
Napisałam o drugim wyjściu, więc nie wypada mi o nim
zapomnieć. Zdarza się, że nie jesteśmy gotowi na zmianę lub boimy się pomyśleć
o niej w szerszym aspekcie, niż tylko ten zakładany (np. odchudzanie to tylko
zmiana posiłków na inne). Można wtedy odpuścić temat lub wprowadzić zmiany, ale
z tą świadomością, że być może nie będą z nami na długo. Zawsze jest nadzieja,
że w trakcie działania pojawi się większa otwartość i chęć sięgnięcia głębiej
lub zmiany pespektywy. Skoro jednak dobrnęłaś do końca artykułu to jesteś
zdeterminowana i na pewno odnajdziesz motywację, której szukasz! Cieszę się
niezmiernie!
Jakie są Twoje doświadczenia? Chętnie przeczytam Twoją
historię albo wesprę, jeżeli tego potrzebujesz. Miłego wieczoru!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz