Dlaczego nie mogę schudnąć?

Przychodzi Pani Czesia do dietetyka, a dietetyk pyta - "Dlaczego chce Pani schudnąć?". Pani Czesia wymienia - "Dla lepszego samopoczucia, wyglądu, mniejszych ubrań, zdrowia, sprawności.". Dietetyk drąży dalej, ale już nieco mniej oczekiwanie - "A co Pani daje obecny stan?". Milczenie. "– Jak może mi coś dać, jak ja właśnie po to przyszłam! Żeby schudnąć!".

A dietetyk się zastanawia - czy na pewno?




Kto z Was próbował coś w życiu zmienić? Pewnie, wszyscy próbujemy. A z jakim skutkiem, że tak dopytam? Jasne, różnymi. Jedna zmiana się udała, druga nie. Przyczyn porażek jest wiele i dzisiaj ich wszystkich nie opiszę, ale jest wśród nich taka jedna, ukryta głęboko, niby nieistniejąca, a przywołana potrafi wywołać sztorm. Bo gdy dowiadujesz się, że tkwisz w jakimś punkcie, ponieważ jest Ci w nim wygodnie, pojawiają się mieszane uczucia. Jedni czują rozczarowanie własną osobą, drudzy złość, bunt, a jeszcze inni są zaskoczeni i z niedowierzaniem, ale i nadzieją próbują się z tym komfortem zmierzyć.

Kiedy pada pytanie – „czy na pewno chcesz schudnąć?” wiele osób reaguje dość gwałtownie. To pierwszy znak, że być może pytanie trafia w sedno. Dlaczego? Chcąc chronić siebie widzimy tylko to, co dla nas korzystne. Lubimy myśleć, że mamy nadprogramowe kilogramy z powodu innego niż my sami. A to nie ma czasu na regularne posiłki i ruch, a to brakuje silnej woli, a to rodzina lubi tak jeść itd. Gdy przychodzą odpowiedzi: bo wygodnie jest mi jeść do popadnie, bo  nie muszę planować jedzenia, bo nie lubię się ruszać, więc kilogramy dają mi wymówkę (przecież kręgosłup i kolana bolą) lub nie chcę, żeby ktoś zwracał na mnie uwagę, uważam, że reszta jest ważniejsza niż ja (więc nie powinnam o siebie dbać, bo to zbyt egoistyczne), obronnie odpychamy je od siebie reagując złością.

Jednym słowem odkrycie wewnętrznych blokad zmiany nie zawsze jest miłym uczuciem, bo wraz z nim nasuwa się kolejny wniosek – ja biorę za siebie i swoje czyny odpowiedzialność. Tutaj kończy się mówienie o zewnętrznych winowajcach, a zaczyna podróż w głąb swoich potrzeb i odczuć.
Na szczęście, gdy nadchodzi świadomość, przychodzi też czas realnego ważenia. Ważenia za i przeciw odchudzaniu. To ten moment, kiedy z jednej strony myślisz, że chcesz, a z drugiej nic nie robisz. W Twojej głowie trwają debaty: czy lepiej zostać w tym stanie, zgarniać korzyści, ale i płacić pewną za nie cenę, czy najpierw zapłacić ciężką pracą, a potem cieszyć się z bonusów jakie niesie schudnięcie. Jest to niezwykle ważna chwila! Mam wrażenie, że często traktowana po macoszemu lub niezauważana, a przecież decydująca o sukcesie całego odchudzania.

Wyobraźmy sobie Panią Czesię, która niezaciekawiona pytaniem działa dalej. Wydaje jej się, że przecież chce schudnąć, więc problemów z motywacją nie ma. Odchudza się tydzień pierwszy, drugi, trzeci. Okazuje się, że wymaga to poświęcenia i czuje, że cały proces zamiast cieszyć, coraz bardziej uwiera, denerwuje, nawet smuci. Nie wie co się dzieje, przecież każdy chce być szczupły. Pani Czesia nie zdaje sobie sprawy, że tęskni za beztroskim zajadaniem sera i popijaniem wina wieczorem z mężem. Nie przekalkulowała dostatecznie dokładnie plusów i minusów obu zachowań i nie była gotowa na takie odczucia i poświęcenie. Jej motywacja zaczyna słabnąć.

Idźmy dalej. Pani Czesia jednak wytrzymuje. Mijają 3 miesiące. Szczuplejsza 10 kg budzi zainteresowanie znajomych i rodziny. Pani Czesia nie lubi być jednak w centrum uwagi. Nigdy nie była i nie miała zamiaru tego zmieniać. Rośnie w niej poczucie winy, bo i mąż musiał zmienić swoje przyzwyczajenia, a do tej pory to on był najważniejszy. Z jednej strony  Pani Czesia cieszy się z nowej sylwetki, a z drugiej… chciałaby znowu być szarą myszką. Myślisz, że długo uda jej się utrzymać nową sylwetkę?

Mam wrażenie, że piszę o kwestiach bardzo trudnych i delikatnych. Sama wielokrotnie buntowałam się na pytanie o korzyści z moich zachowań, które chciałam zmienić. Przecież ja cierpiałam, więc jak można było mnie pytać o dobre strony cierpienia! A jednak… za każdym razem się znajdowały. Gdy już jednak mijał pierwszy szok, łatwiej było mi zrozumieć siebie i dobrać odpowiedni plan działania. W trakcie realizacji byłam też bardziej świadoma tego co zostawiam, a co zyskuję, co sprawiało, że czułam się ze sobą uczciwa i jeszcze silniejsza.

Jeżeli chcesz zmienić swoje odżywianie, zrób szczerze bilans zysków i strat. Oczywiście ważny jest cel jaki sobie postawisz, bo to on ma być główną atrakcją. O tym jednak w kolejnym poście.
Poniżej karta, która pomoże Ci wiedzę wcielić w życie. Najlepiej uzupełniają ją przez kilka dni. Trzymam kciuki!

Dorota

Pobierz: bilans zysków i strat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz